Witajcie. ;)
Dziś przedstawię Wam recenzję kosmetyku którego bardzo chętnie używałam podczas zimy i który moim zdaniem wart jest wypróbowania. Farmona, Tutti Frutti, Masło do ciała Karmel i Cynamon.
Od producenta:
Skład:Aksamitne masło do ciała o wyjątkowych właściwościach pielęgnacyjnych i przytulnym zapachu rozgrzanego karmelu i świeżo zmielonego cynamonu. Zawiera cenną białą truflę której zapach pobudza zmysły, podnosi atrakcyjność fizyczną i budzi pożądanie. Olej cynamonowy i afrykańskie karite, uzyskiwane z owoców masłosza, zwanego drzewem młodości, przywracają skórze aksamitną gładkość, cudowną miękkość i naturalną zmysłowość.
Aqua, Butyrospermum Parkii, Isopropyl Myristate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Cyclomethicone, Parfum, Cera Alba, Helianthus Annuus Oil, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Phenoxyethanol, Propylene Glycol, Tuber Aestivum Extract, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Acrylates C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Cinnamomum Casia Bark Oil, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, BHA, Caramel, CI 16255, Linalool, Cumarin, Amyl Cinnamyl Alcohol, Amyl Cinnamal, Hexyl Cinnamal, Citronellol, Limonene.
![]() | |
15 zł za 300 ml. Kolor trochę przekłamany. :/ |
Konsystencją i kolorem przypomina mi czekoladowego Bakusia. ;) Ma zwartą konsystencję, na ręce zbija się w małe grudki, ale nie utrudnia to rozprowadzania. Co do wchłaniania; zakładając ubrania prosto po użyciu ryzykujemy, że wszystko się do nas przylepi. Jeśli nałożymy zbyt dużo kosmetyku, to na skórze pozostanie tłusty film.
Wyjątkowego działania odżywczo-nawilżającego masła nie zauważyłam. Jest po prostu przeciętne. Nie robi szkód, lekko wygładza skórę, rozświetla ją. Ot, takie sobie masełko. :p Używam go na przemian z innymi silnie nawilżającymi kremami i balsamami.
Jest całkiem niezłe, ale muszę przyznać że używam go głównie dla tego zabójczego zapachu. :)
A teraz coś innego.
Trochę się zbierałam do napisania tego, nie wiedziałam jak ładnie ubrać w słowa to, co mi chodzi po głowie. Parę dni temu zdarzył się wypadek. Samochód potrącił dziewczynę i chłopaka. Dziewczyna zmarła, chłopak połamany leży w szpitalu. Nie będę ujawniać szczegółów. Powiedzcie mi: czy ja jestem przewrażliwiona, robię z igły widły, niepotrzebnie się irytuję, kiedy widzę jej najbliższe przyjaciółki "lubiące" na fb linki do artykułów o tej tragedii (jak można lubić coś takiego?!)? Czy niepotrzebnie wkurza mnie fakt, że nagle fb zalało 347863865 zdjęć z różnych imprez, ognisk i wycieczek z tą dziewczyną, a pod spodem pełno komentarzy typu "hehe, aaaale bania była :*" "Trzeba powtórzyć! Tylko szkoda że już bez naszej kochanej (imię zmarłej dziewczyny) :* :((((" "noms, szkoda. :( nasza mysia kochana hehe :**** teraz jest aniołem :(". Dziewczyny umieszczają pełno postów w których mówią jakie to one są biedne, jak strasznie przez tą tragedię teraz wyglądają, (,,jak cień własnego cienia") bo tyle płaczą i prawie nie jedzą, nie mogą spać i współczują. Spierają się która z nią bardziej się przyjaźniła i która bardziej cierpi, którą bardziej to dotknęło.
Upamiętnienie tej dziewczyny jest ważne, stała się tragedia i nikt nie powiedział że nie wolno o niej mówić. Ale robienie z siebie wielkiej ofiary, pokazywanie jak bardzo się potrafi współczuć i cierpieć jest dla mnie trochę... niesmaczne. No, a może po prostu przesadzam...
1 komentarze:
Nie jesteś wcale przewrażliwiona. Dla mnie to żałoba i współczucie na pokaz, co jest bardzo żenujące.
Prześlij komentarz
Dziękuję za wyrażenie opinii. :)